Kiedy pojawią się zaburzenia psychiczne, oczywiste jest, że trzeba skorzystać z pomocy specjalisty - psychiatry i psychologa. Ale do wyzdrowienia potrzebna jest większa grupa ludzi. Mówiła o tym Katarzyna Szczerbowska, rzeczniczka Biura ds. Pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, która ma w swojej dokumentacji medycznej jedno z zaburzeń opatrzonych literą „F”.
Pod tą właśnie literą kryją się sklasyfikowane w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD wszelkie zaburzenia psychiczne. Wciąż, niestety, stygmatyzowane społecznie, choć powoli nastawienie się zmienia.
Przy czym - jak zaznacza konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii prof. Piotr Gałecki z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi - nadszedł czas, by pożegnać się z pojęciem „choroba psychiczna”, przede wszystkim z tego powodu, że jest stygmatyzujące, ale też dlatego, że współczesna medycyna i psychologia nieźle sobie już radzi z pomocą pacjentom doświadczającym różnych zaburzeń.
„Jeśli zaburzenie psychiczne nie jest związane z bardzo dużym zaburzeniem organicznym, pacjent nieźle funkcjonuje dzięki farmakoterapii i dzięki wsparciu rodziny oraz środowiska. W Polsce mamy do dyspozycji wszystkie konieczne metody leczenia zaburzeń psychicznych” - podkreśla.
Efekt? Kiedyś pierwszy epizod schizofrenii wiązał się z koniecznością często długotrwałej hospitalizacji, teraz zdarza się, że pacjent - dzięki farmakoterapii oraz wsparciu środowiskowemu w ogóle może nie trafić do szpitala. Jeśli jest jednak konieczność hospitalizacji, coraz częściej jest ona znacząco krótsza niż jeszcze dekadę temu.
Co oznacza „być zdrowym psychicznie”?
Katarzyna Szczerbowska lubi aforyzm Zygmunta Freuda będący odpowiedzią na to pytanie: „Umieć kochać, pracować i bawić się”.
W przeszłości doświadczała ciężkich epizodów psychotycznych. Jak wspominała, bywało, że była praktycznie bez kontaktu.
„Wielu specjalistów uważa, że nie cierpimy. My bardzo cierpimy. I bardzo dobrze odbieramy reakcje otoczenia” - opowiadała podczas konferencji „Reforma psychiatrii: Wyzwania związane z systemową implementacją nowych rozwiązań”.
Była w szpitalu.
„Lekarze pomogli mi opanować objawy choroby. Ale bardzo potrzebujemy zdrowych ludzi. Są jak ściana, po której możemy się wspinać. Ale jedna osoba nie da rady pomóc komuś w kryzysie psychicznym” - podkreśliła.
Na slajdzie wyświetliła listę osób, które pomogły jej wyjść z czeluści psychozy. Obejmowała ponad 20 osób: lekarzy, terapeutów, mamę (wcale nie na pierwszym miejscu, ale - jak powiedziała - jej wsparcie było nie do zastąpienia), przyjaciół.
„Rodziny są nam potrzebne, ale im jest bardzo potrzebne wsparcie. Jeśli ich nie ma, asystenci zdrowienia mogą je zastąpić” - dodała.
I podkreśliła, że w przywracaniu osób w kryzysie psychicznym do zwyczajnego życia potrzebne są jeszcze dwa elementy wsparcia: mieszkania chronione oraz jednostki pracy chronionej.
Katarzyna Szczerbowska pracuje, cieszy się relacjami z rodziną i przyjaciółmi, podjęła kolejne studia, ma swoje pasje. Jest najlepszym przykładem tego, że są duże szanse wyjścia z głębokiego kryzysu psychicznego.
Potrzebne są leki, mądry personel medyczny, rodzina i przyjaciele. Mała wioska ludzi.
Źródło: Serwis Zdrowie