Przeciwnicy nowelizacji ustawy medialnej zebrali się na placu przed Żuławskim Ośrodkiem Kultury w piątek (13 sierpnia) o godz. 17.00. Stamtąd przeszli ulicami Morską i Warszawską na rondo Jana Pawła II, które blokowali przez dłuższy czas. Później protestujący tą samą trasą wrócili pod budynek ŻOK.
- My, obywatele i obywatelki o rozmaitych poglądach i profesjach, wierni swoim różnym przekonaniom i wyznaniom, pochodzący z wielu środowisk społecznych i zawodowych, z polskich miast, miasteczek i wsi, świadomi, że jedną z najważniejszych podstaw demokratycznego państwa jest istnienie wolnych i niezależnych mediów, zgodnie z art. 54 Konstytucji RP, który głosi, że każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, "w trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny" - stajemy razem - by wyrazić naszą niezgodę i nasz sprzeciw wobec wszelkich działań mających ograniczyć wolność słowa i wolność mediów w Polsce - wyjaśniają organizatorzy protestu w Nowym Dworze Gdańskim.
"Lex TVN". O co chodzi?
Zdaniem obozu rządzącego i autorów projektu ustawy ma ona zapobiec przejęciu z krajów spoza Unii Europejskiej, czy też niedemokratycznych państw. Według zapisów w nowelizacji "koncesja na rozpowszechnianie programów radiowych i telewizyjnych może być udzielona osobie zagranicznej, której siedziba lub stałe miejsce zamieszkania znajduje się w państwie członkowskim Europejskiego Obszaru Gospodarczego, ale pod warunkiem, że nie jest zależna od spółki spoza EOG".
Przepis ten dotyczyłby TVN. Właściciel stacji, Discovery Inc., jest firmą amerykańską, a Stany Zjednoczone nie należą do EOG. Stąd też pochodzi nazwa "Lex TVN"; zdaniem opozycji ustawa jest próbą przejęcia kontroli nad znajdującą się w posiadaniu Amerykanów stacją.
W środę 11 sierpnia podczas posiedzenia sejmu, po burzliwych obradach i reasumpcji głosowania, projekt nowelizacji ustawy został przyjęty przy stosunku głosów 228:216. Teraz "Lex TVN" trafi do senatu; jeśli izba wyższa odrzuci dokument, wróci on do sejmu. W tym przypadku do odrzucenia sprzeciwu senatorów potrzebna będzie większość bezwzględna. Oznacza to, że za odrzuceniem projektu musi zagłosować więcej, niż 50 proc. wszystkich głosujących; przy pełnym składzie sejmu jest to 231 głosów.