Dwoje turystów pokonało ogrodzenie i weszło na teren zamkniętego rezerwatu "Mewia Łacha" dla zdjęć. Para spłoszyła ptaki, robiła zdjęcia w bezpośredniej bliskości gniazd i złapała młodego ohara. Zwierzę na drugi dzień zostało znalezione martwe.
-W tym tygodniu, w rezerwacie przyrody "Mewia Łacha", miała miejsce szokująca dla nas sytuacja. Para turystów przeszła przez szlaban z zakazem, płot z tablicą informacyjną o siedlisku ptaków, ominęła kolejną tablicę, kolejny płot i zaczęła spacerować po zamkniętej części rezerwatu, na której są gniazda ptaków na piasku. Obecne są już też pisklaki- informuje D.Sawicka z Grupy badawczej Ptaków Wodnych "Kuling"
-Owi turyści zaczęli robić sobie sesję zdjęciową przy koszu nagniazdowym sieweczki obrożnej. Wracając wzięli na ręce młodego ohara i zaczęli sobie z nim robić zdjęcia!! I to przy kolejnej tablicy informującej o zamkniętym terenie. Szok i niedowierzanie. Widać, że ptak był w złej formie, ponieważ nie miał siły uciekać. Wczoraj niestety został znaleziony już martwy. Poziom ignorancji i braku poszanowania dla zwierząt osiągnął już chyba szczyt. Cały incydent miał miejsce wieczorem. Zdjęcia zostały zrobione z drugiej strony Wisły. Wściekłość na niemoc i brak możliwości szybkiej reakcji służb była ogromna (po zgłoszeniu policja wodna przypływa po 45-50 min.). Policja, zapraszamy do ujścia Wisły na częstsze patrole.