Wydrukuj tę stronę
poniedziałek, 18 lipiec 2022 15:33

Krynica Morska po przekopaniu mierzei. - Budowa nie jest bezbolesna, jedna z obaw już się spełniła Wyróżniony

Napisał
Krynica Morska po przekopaniu mierzei. - Budowa nie jest bezbolesna, jedna z obaw już się spełniła Edyta Kozakiewicz
Krynica Morska po przekopaniu mierzei. - Budowa nie jest bezbolesna, jedna z obaw już się spełniła
Chciałeś pewnie zapytać, jak się żyje na wyspie? - mówi Dariusz Labuda, mieszkaniec Krynicy Morskiej, gdy umawiamy się na rozmowę. Po 2,5 roku od rozpoczęcia budowy przekopu Mierzei Wiślanej, po oficjalnym „przecięciu” tego wąskiego pasa lądu, rozmawiamy z mieszkańcami Krynicy Morskiej – miasta, które zostało, jako jedyne, po wschodniej stronie żeglugowego kanału.
 
Mieszkańcom miasta położonego najdalej na wschód po polskiej stronie Mierzei Wiślanej od początku nie podobał się pomysł przekopu. Katalog obaw mieli bardzo długi i merytorycznie uzasadniony. Jeszcze trzy lata temu, tuż po tym jak wycięto połać lasu w tzw. Nowym Świecie, co zwiastowało realnie budowę kanału, przypomnieli, czym się niepokoją. To m.in. zniszczenie plaż, tzw. abrazję, która ma być efektem przecięcia przez falochrony przekopu prądów wodnych transportujących piasek. Podobne efekty widać w okolicach portów. O tym, że naruszenie szerokich, krynickich plaż sprawi, że będzie negatywnie wpływać na miejscową turystykę (a z tej żyje większość miejscowych) mówił m.in. Adrian Bogusłowicz, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Krynicy Morskiej.
 
Kto się mylił?
 
Czy dziś, gdy mierzeja jest realnie przecięta, ich obawy się ziściły? A może czują się spokojniejsi, bo do katastrof nie doszło?
 
- Nie jesteśmy spokojni, nie odetchnęliśmy z ulgą. Co z tego, że roboty prawie są skończone… Najgorsze dopiero może się wydarzyć. Wszystkie nasze obawy mają, jak to się określa w biznesie, perspektywę długoterminową – mówi Adrian Bogusłowicz. - Wiadomo, że plaże w Krynicy Morskiej, Przebrnie, Piaskach, nie zaczną zanikać jutro, pojutrze, albo nawet za tydzień. Ale za rok, dwa, trzy? Nikt nie wie, co się stanie. I najgorsze jest właśnie to. Nikt przed budową kanału nie zbadał, jaki wpływ falochrony będą miały na plaże, chociaż wielokrotnie o to prosiliśmy.
 
Przemysław Figiel, kryniczanin, podobnie jak Adrian Bogusłowicz uważa, że najpoważniejsze skutki przekopania mierzei te, których najbardziej się obawiali, dopiero nadejdą.
 
- Na razie żyje nam się tak samo, ale wraz z końcem prac owe negatywne skutki są coraz bliżej ucieleśnienia. Zobaczymy, kto miał rację – mieszkańcy Krynicy Morskiej, czy ci, którzy chcieli przekopu i go przeprowadzili. Mam nadzieję, że się myliłem w ocenie. Wolałbym, żeby moje czarnowidztwo się nie spełniło – mówi.
 
Adrian Bogusłowicz podkreśla także kwestię skażenia wód morskich czy Zalewu Wiślanego, np. na skutek awarii statków. W 2016 roku w Krynicy Morskiej ówczesny minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk tonował takie nastroje, mówiąc, że polski system ratowniczy jest gotowy na niwelowanie ewentualnych wycieków i ochronę środowiska związaną z tego typu skażeniami.
 
- W porządku, bierzemy to pod uwagę, ale zauważ – tu jest jak z tym zanikaniem plaż. Żegluga dopiero ruszy. I wcale nie jest powiedziane, że coś się wydarzy. Ale my w Krynicy Morskiej wolelibyśmy, by wszystko było przygotowane przed ewentualną tragedią – odpowiada Bogusłowicz.
 
Przemysław Figiel, kryniczanin z urodzenia, mieszkaniec miasta prowadzący jak większość turystyczny biznes, wskazywał przed budową kanału na zagrożenie związane m.in. z budową torów wodnych na Zalewie Wiślanym. Konieczność pogłębiania, jego zdaniem, wywoływać będzie fatalne skutki dla m.in. populacji ryb w Zalewie Wiślanym. Figiel mówi, że podobnie jak w przypadku abrazji, również i tego nikt nie oficjalnie nie zbadał.
 
 
 5b71756191c195183cad6b7506ad2de1 L
 
 
 
Nie było bezboleśnie
 
Wątpliwości przed budową przekopu kryniczanie mieli całe mnóstwo – od wspomnianych już abrazji plaż, naruszenie chronionego obszaru i  upadku turystycznego biznesu, skażenie wód, po podważanie ekonomicznego sensu budowy i problemy komunikacyjne.
 
- Jedna obawa już się spełniła – totalna degradacja trasy nr 501, jedynej drogi prowadzącej do Krynicy Morskiej. Spodziewaliśmy się tego, wiele o tym mówiliśmy – podkreśla Dariusz Labuda, kolejny z kryniczan, z którymi rozmawialiśmy. - Wydano z budżetu dwa miliardy złotych na przekop, choć naszym zdaniem Elbląg nigdy nie będzie portem morskim, a drodze przez mierzeję, która kosztowałaby ułamek tego co cała ta inwestycja, nikt jakby nie chce pamiętać.
 
- Mimo obietnic, że większość prac będzie prowadzona z wody, że większość materiałów będzie transportowana wodą, i tak niemal cały transport na budowę „szedł” przez „pięćset jedynkę”. Bywały takie dni w czasie budowy, że do Krynicy Morskiej ze Stegny jechało się cztery godziny. Tak jak np. w zeszłym roku, gdy jakiś „as” postanowił nam urządzić „wahadło” (ruch wahadłowy na drodze -red.) w szczycie sezonu letniego – podkreśla Bogusłowicz. - Wiemy, że otwarcie przekopu nastąpi dopiero we wrześniu, zatem całe obecne wakacje jeszcze przed nami.
 
- Droga dziś jest w fatalnym stanie. A wiadomo, że to dzięki niej docierają do nas turyści, to dzięki niej, możemy komunikować się z pozostałą częścią powiatu i województwa. Bez niej ani rusz, to jedyne połączenie lądowe na Mierzei Wiślanej. I od Przebrna do Mikoszewa droga jest podziurawiona, pokruszona, połatana – dodaje Labuda.
 
Droga ma być naprawiona po zakończeniu budowy przekopu.
 
- Ja już zaczynam wątpić, czy znajdą się na to pieniądze. Oferty z przetargu to chyba ze 100 milionów zł. Czy takie środki się znajdą? - zastanawia się Bogusłowicz.
 
- Wiesz, mieszkamy na wyspie… To są ciągłe obawy. Na razie trwa budowa kanału, zatem w tym momencie najbardziej martwią nas utrudnienia związane z ruchem drogowym. Uspokajano nas, że korków nie będzie. Te trzy lata pokazały, że nie do końca budowa przebiegała „bezboleśnie”. I pewnie byłoby jeszcze gorzej, gdyby kryniczanie niemal bez przerwy nie pilnowali tej kwestii. Non stop nagłaśnialiśmy każdy problem – dodaje Dariusz Labuda.
 
 
Kryniczanin mówi o pismach, telefonach do wykonawcy prac i inwestora.
 
 
- Teraz też boimy się, że będą korki. Nic tak ludziom nie obrzydza przyjazdu na wakacje jak marnowanie czasu w stojącym na trasie aucie – mówi.
 
 
 vlcsnap 2022 07 18 17h30m08s224
 
 
Gapie i koniec
 
Przejazd przez kanał był jednym z pierwszych elementów oddanych do użytku. - Za transport drogowy odpowiadają dwa mosty przerzucone nad przekopem, ronda, całkiem „przyjazny” układ drogowy – mówię kryniczanom.
 
 
- Ale są gapie. I brak parkingów – odpowiada Darek Labuda. - Tego nikt chyba nie przewidział. Przekop przyciąga ludzi, wielu chce zobaczyć, jak wygląda. Rozumiem to. Ale brakuje parkingów dla wszystkich, którzy chcą się na przekopie zatrzymać. Owszem, jest jeden, ale bardzo mały. Zatem ludzie parkują przy samej drodze, wysiadają, zatrzymują się na drodze. I korek gotowy. Trzeba to koniecznie poprawić. Większa liczba parkingów to konieczność. I nadzór policji.
- Ludzie przyjeżdżają, oglądają przekop i odjeżdżają. Koniec – mówi Przemysław Figiel.
- Co z tego, że ludzie przyjeżdżają oglądać przekop… Zaparkują, wysiądą, obejrzą i odjeżdżają. Jaki to ma wpływ na turystykę, na liczbę ludzi odwiedzających Krynicę? - Adrian Bogusłowicz dochodzi do podobnych wniosków co Przemysław Figiel.
Może przez przekop docierać będzie większa liczba turystów, np. statkami tzw. „białej floty”, więcej żeglarzy – pytam Adriana Bogusłowicza…
- To jest tak, jak w przypadku negatywnych skutków. Nikt tego nie wie, czas dopiero pokaże – mówi.
 
Za prawdziwy hit turystyczny, poniekąd powiązany z przekopem, Dariusz Labuda uznaje ścieżki rowerowe, a zwłaszcza tę prowadzącą do miasta przez nadmorski las i wydmę.
 
- To piękny szlak, on „robi robotę” dla Krynicy Morskiej – mówi Labuda. - On oczywiście prowadzi z miasta na przekop. Dla chętnych wypoczywających w Krynicy, świetna propozycja wyprawy.
Dariusz Labuda podkreśla natomiast, że ostatnie  lata były dla lokalnej turystyki trudne. Najpierw pandemia, teraz wojna plus inflacja, a jeszcze do tego przekop i związane z budową utrudnienia.
 
 
- Dziwne to są czasy… Jeszcze w 2020 roku, kiedy mieliśmy pierwsze lato w pandemii, czuć było, że ludzie chcą odpoczywać, chcą wyjeżdżać. Kolejny rok był już inny – ludzie byli bardziej ostrożni. Teraz jest jeszcze inaczej – takiego maja w Krynicy Morskiej nigdy nie widziałem. Praktycznie nie było ludzi. Teraz są, ale jest namacalne, że bardzo ostrożnie wydają pieniądze - mówi.
 
krynica 1 edited
 
 
 
Jakieś plusy dla miasta?
 
Dariusz Labuda podkreśla, że nie był „totalnym” przeciwnikiem kanału przez mierzeję. Podkreśla, że dzięki tej inwestycji, niejako w ramach rekompensaty, Urząd Morski wybudował w Krynicy Morskiej wał przeciwpowodziowy od strony Zalewu Wiślanego. Wraz z promenadą. Nowa, urokliwa część i tak pięknego miasta. Dariusz Labuda żałuje, że nikt z rządu nie chciał się zająć propozycją kryniczan utworzenia w mieście strefy wolnocłowej, co miałoby stanowić swego rodzaju „rekompensatę” dla lokalnego biznesu na wypadek ewentualnych strat wywołanych przez przekop.
 
 
- Rybacy z Zalewu Wiślanego mogą mieć szansę na nowe otwarcie – turystykę morską. Jachting też może się rozwijać, być może pojawi się ich u nas więcej. Pytanie jednak, czy do tego potrzebny był tak wielki kanał? Taka ogromna inwestycja? Nie można było zbudować kanału w znacznie mniejszej skali, tylko dla jachtów? Nie wierzę nadal w rozwój portu w Elblągu, on nigdy nie zyska statusu pełnomorskiego. Turyści przypływający jachtami do Krynicy będą oczywiście mile widziani, ale kto zna branżę ten wie, że ci ludzie nocują na pokładach jachtów. Zatem lokalna branża nie będzie dzięki nim liczyć krociowych zysków. Oczywiście jasnowidzem nie jestem, może będzie inaczej niż myślę – zaznacza Dariusz Labuda.
 
Natomiast Przemysław Figiel był jednym z aktywnie protestujących przeciwko budowie przekopu. Dziś wylicza dotychczasowe konsekwencje inwestycji.
 
 
- Środowiskowe straty już są, bo przekopem naruszył fragment terenów chronionych, cennych przyrodniczo. Wydano pewnie około 4 mld zł (oficjalnie budżet inwestycji to niecałe 2 mld zł – red.). A takie marnotrawstwo należy zaliczyć do negatywnych skutków – podobnie jak, np. abrazja – mówi.
 
Wielu kryniczan obawia się też sztucznej wyspy na Zalewie Wiślanym (to na niej gromadzony będzie urobek z przekopu i pogłębiania torów wodnych). - To będzie góra szlamu. Taki będziemy mieć widok z brzegu miasta. Zbudowali nam ją niemal przy samym porcie jachtowym. Chyba za karę, bo mówiliśmy, że przekop to zły pomysł. Skoro Elbląg chce przekopu, dlaczego sztucznej wyspy po tamtej stronie nie wystawili? - zastanawia się jeden z mieszkańców.
Przypomnijmy, oficjalnym uzasadnieniem budowy przekopu przez mierzeję były względy obronne oraz rozwój gospodarczy portu w Elblągu. Oba cele mają być spełnione dzięki otwarciu bezpośredniego przejścia z Zatoki Gdańskiej na polską część Zalewu Wiślanego, z pominięciem kontrolowanej całkowicie przez Rosjan Cieśniny Pilawskiej. W czasie niedawnego spotkania Forum Wizja Rozwoju w Gdyni wielokrotnie była mowa o tym, że przekop mierzei wzmocnił potencjał obronny naszego kraju, że będzie także stanowił impuls do rozwoju żeglugi śródlądowej.
 
- Wokół przekopu jest sporo szumu, „lans na sukces”. To smutne, jak można łatwo zbudować tak absurdalną narrację i jeszcze przekonać do tego ludzi – Przemysław Figiel mówi bez ogródek. - Ciekawostka turystyczna? Owszem. Parę łódek więcej przypłynie na Zalew? Pewnie tak. Ale opowieści o rozwoju gospodarczym Elbląga wraz z budową przekopu brzmią jak żart. Podobnie słowa o rozwoju potencjału wojskowego. Okręty wojenne na Zalewie Wiślanym o głębokości 180 cm? A wystarczyło zainwestować wielkie pieniądze nie na fanaberię, tylko kupić uzbrojenie dla naszych żołnierzy. Albo umocnić granicę z Obwodem Kaliningradzkim za Piaskami (to ok. 15 km od centrum Krynicy Morskiej).
Figiel podkreślał przed trzema laty, że pogłębianie regularne Zalewu Wiślanego wywoływać będzie zamulenie wód akwenu, co niesie zagrożenie dla populacji ryb.
 
- Ryb praktycznie nie ma. Tak samo na morzu. Jest kilka załóg na mierzei, które jeszcze wypływają. Co ciekawe, pojawił się argument rybaków z Fromborka, którzy twierdzą, że dzięki przekopowi będą mogli wypływać na Zatokę i tam poławiać. Ja znam branżę i nie widzę na to żadnych szans. Na mierzei mieli zrobić drogę po zakończeniu prac, ale na horyzoncie nic nie widać. Chyba się jej nie doczekamy. To, że ludzie przyjeżdżają oglądać przekop nie wpływa nijak na gospodarkę naszego kraju i regionu. „Promienie nadziei” rozwoju dotychczas nie padły na ziemię, na której mieszkam.
 
Przemysław Figiel jest jednak w stanie znaleźć pozytyw w całej inwestycji. Jeden – jak wyraźnie podkreśla.
 
- Zbudują pogłębiarkę, która będzie na stałe pracować na Zalewie Wiślanym. Taki sprzęt od dawna był tu potrzebny – zaznacza kryniczanin.
 
autor: Tomasz Szamot

1 komentarz

  • Link do komentarza hanysiak poniedziałek, 18 lipiec 2022 19:35 napisane przez hanysiak

    Korki bywają owszem, ale w samej Krynicy i były na dlugo przed powstaniem przekopu. Ludzie, najpierw mówicie, że grozi wam abrazja, a za chwilę, że nikt tego nie zbadał, to skąd wiecie że wam to grozi. Jak deweloperka karczuje las pod hotelowce w Krynicy to jest ekologicznie, bo będzie płynęła kasa, a pisowski kanał od początku jest nieekologiczny. Jak się używa geologicznych terminów(abrazja) zasłyszanych na POwskich spędach, to warto się zapoznać z ich znaczeniem. Mówiący o ekologii wybrani mieszkańcy najbardziej zanieczyszczającego Zalew Wiślany miasta - Krynicy Morskiej - ośmieszacie się.

    Raportuj