Wydrukuj tę stronę
czwartek, 24 czerwiec 2021 16:37

Fotograficzny zapis znikającego świata. Wystawa „Rybacy Zalewu Wiślanego - ginący fach? Fotografie Grzegorza Klatki” w Kątach Rybackich Wyróżniony

Napisał
Wystawa „Rybacy Zalewu Wiślanego - ginący fach? Wystawa „Rybacy Zalewu Wiślanego - ginący fach? mat.prasowe

Fotograficzny zapis znikającego świata. Wystawa „Rybacy Zalewu Wiślanego - ginący fach? Fotografie Grzegorza Klatki” w Kątach Rybackich

Portrety ludzi zahartowanych surowością i nieprzewidywalnością morza; przenikanie się kolejnych pokoleń żyjących z łaskawości wód Zalewu Wiślanego; nieuchwytne krajobrazy, widoczne tylko dla tych, którym uda się zagłębić w świat bliski, lecz niemal zupełnie hermetyczny dla człowieka „z zewnątrz” – od 29 czerwca 2021 roku wyjątkowy dokument fotograficzny autorstwa Grzegorza Klatki będzie treścią nowej wystawy czasowej w Muzeum Zalewu Wiślanego w Kątach Rybackich.

Fotograf i reporter Grzegorz Klatka, absolwent Instytutu Fotografii Kreatywnej w Opawie w Czechach, jest autorem fotoreportaży publikowanych między innymi w tygodnikach Polityka, Gość Niedzielny, Newsweek, Viva, Sontag Zeitung (Szwajcaria), Reflex (Czechy), Courier Internationale (Francja), Elsevier (Holandia), w miesięcznikach Zwierciadło i Forbes oraz w kwartalniku Fotografia. Brał udział w kilkunastu indywidualnych oraz kilkudziesięciu zbiorowych wystawach i pokazach fotografii na świecie, w tym w zbiorowej wystawie Personal Structures, towarzyszącej 55. Biennale Sztuki w Wenecji. Jest laureatem I, II i III nagrody w konkursie Polskiej Fotografii Prasowej (1998, 1999), II nagrody w Humanity Photo Awards (Pekin, Chiny 2007), a także zdobywcą Grand Prix w Płockim Biennale Plakatu (2007). W 2009 roku był jednym z jurorów Festiwalu Sztuki Reportażu Telewizyjnego “Camera Obscura” w Bydgoszczy. Na co dzień jest nauczycielem w Szkole Fotografii Fotoedukacja w Katowicach.

 

2021.05.16. Port w Piaskach na Mierzei Wislanej. Bracia Waldemar (z prawej) i Krzysztof Gotkowscy po polowie wyladowuja ryby z lodzi. W porcie czeka juz na nich niewielka grupka turystow, ktorzy kupuja ryby "z burty", czyli bezposrednio do rybakow.

 

Materiał fotograficzny i filmowy dokumentujący życie rybaków nad Zalewem Wiślanym powstawał na przełomie lat 2020 i 2021. Jest to przenikliwy zapis życia codziennego mieszkańców portowych miejscowości nad zatoką, nieograniczający się do formy wizualnej. Każdy bohater utrwalony na fotografiach ma swoją odrębną historię, zapisaną dzięki wnikliwości i, nierzadko, nieustępliwości fotografa. Oglądając kadry Grzegorza Klatki poznajemy ludzi, których życie wymaga z jednej strony uporu i niezłomności, z drugiej zaś umiejętności przystosowania się do zmienności nie tylko wiatru i fal, ale także kolei losu. Dowiadujemy się między innymi o Heńku Górniku, który, by postawić dom bez kredytu, „za flądrę”, od późnej wiosny do jesieni sypiał po 3-4 godziny na dobę, by wykorzystać najlepszy czas połowu „ryby chlebowej”. Poznajemy również Romana Kołkowskiego, łowiącego od 1969 roku, któremu w ostatnich latach w rybołówstwie towarzyszy wyłącznie pies Roki, zwany Kapitanem. Pan Roman niechętnie przygląda się zmianom, które zachodzą w krajobrazie Zalewu Wiślanego pod wpływem unijnych dopłat i inwestycji deweloperskich. Sam konsekwentnie odmawia korzystania z samochodu – do sklepu dostaje się małą motorówką „Foczką”. Jest również Jonatan Dymel, wnuk najstarszego rybaka w Piaskach. Jako jeden z nielicznych zapaleńców wciąż trudni się zimowym łowieniem ryb pod lodem. Z kolei Mieszko Gotkowski, zanim został rybakiem, reprezentował Polskę w motocrossie, w 2015 roku zdobywając tytuł mistrza kraju w enduro. Tradycja rybołówstwa w rodzinie Mieszka zaczęła się od pradziadka, który w czasie II wojny światowej ratował ludzi z rąk gestapo, dając łapówki w postaci wędzonych węgorzy. Zginął zastrzelony na łodzi, podczas połowów. Natomiast dziadek Mieszka podczas okupacji przyjaźnił się z Karolem Wojtyłą. Ich znajomość przetrwała kolejne dekady, a w rodzinnym archiwum po dziś dzień znajdują się listy z papieską pieczęcią.

 

2021.05.22. Roman Kolkowski podczas wczesnoporannego polowu na Zalewie Wislanym w okolicach Katow Rybackich. Kolkowski w ostatnich latach plywa wylacznie ze swoim psem beaglem, ktorego nazywa kapitanem. Rybolowstwem para sie od 1969 roku, zna wszystkich i wszyscy znaja jego, choc niektorzy uwazaja go za wariata. Jest typem rybaka romantyka. Typem ktory przez rozwoj techniki, turystyki, doplaty unijne, wzrost poziomu zamoznosci rybakow i w ogole wolny rynek zostal wepchniety do szuflady z etykieta "folklor lokalny". Kolkowski z rozrzewnieniem wspomina czasy kiedy rybacy z rodzinami spedzali wolny czas w porcie, przyjaznili sie i wspierali wzajemnie. Jest przekonany, ze doplaty unijne niszcza prawdziwe rybolowstwo, pieniadze - wiezi spoleczne, a rozszalala turystyka i deweloperka demoluje sielski krajobraz. Uwaza sie za ostatniego prawdziwego rybaka w okolicy. Trzeba przyznac, ze jest konsekwentny: samochodu nie uzywa, do sklepu plywa motorowka a jego dom, schowany na uboczu z dala swiadczy o profesji wlasciciela.

 

To zaledwie wycinek świata utrwalonego na zdjęciach przez artystę. Bohaterowie dokumentu i ich historie składają się w na wielowątkową wystawę 47 fotografii, której towarzyszy materiał filmowy oraz zarys historii rybołówstwa na Zalewie Wiślanym. Kuratorem wystawy jest Krzysztof Zamościński z Działu Etnologii Morskiej Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Ekspozycję będzie można oglądać od 29 czerwca do 30 września 2021 roku, w Muzeum Zalewu Wiślanego w Kątach Rybackich. 

 

2021. 04. 02. Frombork, Zalew Wislany. 44-letni Tomasz Koziol jest wlascicielem przedsiebiorstwa rybackiego. Tegoroczne "zniwa sledziowe" zaczal juz na poczatku marca. Do obslugi 10 niewodow, o wymiarach 8 x 70 metrow wynajal 12 ludzi z Fromborka i okolic. Plywaja dwoma lodziami rybackimi i jedna pomocnicza, z ktorej czesc ekipy oproznia niewod. Podczas gdy zalogi pracuja przy niewodzie, pan Tomasz odwozi do portu lodz pelna ryb. Gdy rozladuje, odprowadza lodz na zalew i przesiada sie do pelnej, ktora podplywa zaloga. Tomasz Koziol omija posrednikow. Wlasna ciezarowka odwozi ryby wprost do przetworni. Sledzie sa tam mrozone, sortowane i pakowane skad jada na Balkany. Rybacy sa zgodni, ze zniwa sledziowe sa nieprzewidywalne w ostatnich latach. W tym roku ekipa p.Tomasza, jednego dnia wypelnila sledziami 3 lodzie, wybierajac lacznie ok. 13 ton ryb. To wiecej niz za caly zeszly rok, w ktorym wylowili 10 ton. Dla porownania 5 lat wczesniej zniwa sledziowe przyniosly im az 300 ton sledzi. N/z: Wybieranie sledzi z niewodu na lodz rybacka.

Artykuły powiązane